Kontynuując rowerowe podróżowanie, dziś chciałabym Wam przedstawić postać Roberta Maciąg. Jest to człowiek, który wraz ze swoją dziewczyną (a później żoną), wyruszyli do Indii na rowerach.
W swojej książce "Rowerem w stronę Indii" opisuje poszczególne kraje, które odwiedza. Są to m.in: Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Przedstawia je w sposób prosty, opisując "wady i zalety", jednak robi to tak, że zawsze przeważają te pozytywne aspekty. Wszystkie odwiedzone państwa mają w sobie pewien urok, skrywają jakąś tajemnicę, którą trudno jest odkryć.
W przeciwieństwie do rowerzystów z poprzedniego postu, para ta korzysta także z innych środków transportu podczas swojej podróży. Tłumaczyli to tym, że nie biorą udziału w żadnych wyścigach i całodobowa jazda na rowerze nie jest ich celem (mimo wszystko ten sposób poznawania świata i tak przeważał w znacznej mierze nad pozostałymi możliwościami).
A oto kilka cytatów z książki "Rowerem w stronę Indii":
"Po co się jedzie w świat? Zapytać o to to jakby zapytać, dlaczego lubi się lody czekoladowe, a nie rumowe. Co człowiek to odpowiedź."
"Podróże uczą nas wielu rzeczy. Na przykład - jak otworzyć się na drugiego, nieznanego człowieka. Bez zastanawiania się, "bez szukania drugiego dna". Brać co dają, uprzejmie się ukłonić i kiedyś to oddać. W innym miejscu i innym czasie. Właśnie wtedy zaczyna się podróż, a nie turystyka. Gdzie spotyka się drugiego człowieka. Gdy wyjdzie się mu na przeciw.
Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej polecam:
http://www.ku-sloncu.org/
Nie trzeba nazywać się Maciąg żeby wyruszać w podróż rowerową :) Znam taką jedną .. co bez korzystania z dodatkowych środków lokomocji, pojechała na rowerze z Katowic nad morze! I to się nazywa wyprwa :)
OdpowiedzUsuńNo taka podróż to rzeczywiście nie lada wyczyn, sama chciałabym kiedyś odbyć taką podróż :)
OdpowiedzUsuń